» Kartka z kalendarza: 14 luty – to nie tylko Walentynki
LOT Białowieża


Kartka z kalendarza: 14 luty – to nie tylko Walentynki

Witryny sklepowe tonące w czerwonych serduszkach, mężczyźni zaaferowani szukający otwartej kwiaciarni (wszakże dziś niedziela), nawet wyszukiwarka Google zmieniła szatę graficzną – wszystkie znaki na niebie i ziemi przypominają, że dziś święto zakochanych. Choć walentynki zadomowiły się w Polsce na dobre, są bardzo młodym świętem – ich historia w polskim kalendarzu sięga lat 90 XX w., kiedy to moda na wszystko co zachodnie przybierała na sile. Święto zapożyczone zostało z tradycji anglosaskiej, gdzie zwyczaj przesyłania walentynkowych kartek ma wielowiekowe tradycje (a dokładniej– od XV w.). Polska tradycja dorzuciła Walentemu patronat nad zakochanymi, ale zaznaczyć trzeba, że miłosne obowiązki Świętego nie wzięły się z przypadku, co to, to nie. Legenda mówi, że Walenty jako kapłan rzymski mimo zakazu cesarza Klaudiusza udzielał ślubów młodym kochającym się parom. A gdy trafił do więzienia, sam pokochał niewidomą córkę strażnika, która – pod wpływem jego uczucia – odzyskała wzrok. Cesarz wpadł w gniew i kazał zabić biskupa maczugami, a następnie ściąć. Stało się to dokładnie 14 lutego 270 r. W miejscu wiecznego spoczynku tragicznie zmarłego świętego, papież Juliusz I w IV w. postanowił zbudować bazylikę. Święty Walenty szybko zdobył popularność w chrześcijańskiej Europie. Bazylika wraz z grobem św. Walentego stała się prawdziwym sanktuarium i jednym z pierwszych miejsc pielgrzymkowych.

Popularność świętego dotarła też na ziemie polskie. Jednak zanim Walenty zajął się szczęściem zakochanych,  od czasów średniowiecza czczony był jako patron osób cierpiących na padaczkę i choroby nerwowe (tu mała ciekawostka: zanim jednak ludzkość sklasyfikowała epilepsję, ludzie średniowiecza uznawali chorych na tę chorobę za obłąkanych). Czternastego lutego Polacy nie wysłali więc miłosnych listów, a modlili się o uzdrowienie. Tradycja nazywała przyniesienie do kościoła własnoręcznie ulepionych wotów z wosku w kształcie chorych części ciała lub ludzkie postacie wyrażające chorą osobę. Wierni trzykrotnie obnosili swoje wota wokół ołtarza, zaś po poświęceniu nacierali chore miejsca. Wosk w kulturze staropolskiej był uważany za materiał szlachetny o dobroczynnych właściwościach.

Dziś zwyczaj święcenia wotów zanikł, popadając w całkowite zapomnienie. Echa tego zwyczaju przetrwały jednak na Podlasiu, gdzie w sanktuarium w Krypnie podczas święta Matki Boskiej Siewnej przynoszone są woskowe wota. Nie są one jednak świecone, jednak wierni trzykrotnie obchodzą z nimi ołtarz, by następnie złożyć je na ołtarzu. Z kolei na wsiach z dniem św. Walentego wiązał się  zwyczaj siewu na podwórzu ziaren owsa, pszenicy i prosa, co miało zapewnić urodzaj oraz strzec plany przed szkodnikami w zbliżającym się sezonie rolniczym. Identyczny cel miał zabieg polegający na obsiewaniu popiołem granic pól przed wschodem i po zachodzie słońca.

Dziś dawne tradycje i zwyczaje odchodzą w zapomnienie, można o nich przeczytać w książkach lub usłyszeć z opowieści – ale nie uczestniczyć. Współcześnie 14 luty to święto miłości, choć tak naprawdę dla zakochanych jest nim każdy dzień spędzony z tą najważniejszą osobą.

Katarzyna Miszczuk